Szukaj
Close this search box.

Museo Nacional Centro de Arte Reina Sofia ma tak długą i skomplikowaną nazwę, że będąc w Madrycie zawsze mówiliśmy na nie „tutejsza MoMA” od nowojorskiego Museum of Modern Art.

I nie bez przyczyny, bo podobieństw jest wiele:

przełomowy dla historii sztuki obraz Picassa? Jest.

Supernowoczesny budynek, który zapiera dech w piersiach? Jest.

Sztuka tak awangardowa, że nie rozumieją jej nawet autorzy? Jest.

Muzeum Królowej Zofii (Reina Sofia) jest naprawdę wielkie i prezentuje drogę sztuki do nowoczesności od końca XIX wieku. Niektóre dzieła bardzo ciekawie zestawione są na przykład z pracami Goi, dzięki czemu można zobaczyć, jak wielki wpływ wywarły jego „Kaprysy” albo „Okropności wojny” na późniejszą sztukę hiszpańską. Bo to właśnie ona jest w Reinie najlepiej reprezentowana.

Dla mnie i pewnie dla wielu innych zwiedzających kulminacyjnym punktem rozłożonej na kilku piętrach ekspozycji stałej był jeden z najbardziej wstrząsających i najważniejszych obrazów, jakie kiedykolwiek namalowano – „Guernica” Picassa z 1937 roku.


To wielkie (349 cm wysokości, 776 cm szerokości) płótno to zapis tragicznego epizodu z hiszpańskiej wojny domowej. 26 kwietnia 1937 roku niemieckie i włoskie lotnictwo zbombardowało baskijskie miasto Guernica. Był to jeden z pierwszych w historii nalotów bombowych na pozbawioną obrony cywilną ludność miasta. Wydarzenie to wstrząsnęło opinią publiczną w całej Europie, a republikańskie władze Hiszpanii zamówiły u Picassa płótno, które miało być eksponowane w pawilonie hiszpańskim na międzynarodowej wystawie w Paryżu w tym samym roku.

Obraz jest monochromatyczny, błękitnawoszary. Wszystko znajduje się w bliskim pierwszym planie, stłoczone w wielkiej powierzchni płótna. Charakterystyczne dla Picassa powykrzywianie postaci i łamanie perspektywy wzmacnia przekaz dzieła. Ciała ludzi i zwierząt przeplecione są w strachu, porozrywane na strzępy przez wybuchy bomb. Cierpienie i przerażenie, malujące się na twarzach ludzi i pyskach zwierząt wręcz wylewa się z kompozycji i udziela chyba wszystkim, którzy na nią patrzą.

I to chyba właśnie strwożony koń w samym centrum kompozycji wywarł na mnie największe wrażenie. Jest niczym zwornik kompozycji. Zdaje się, że patrzymy na niego z wielu stron jednocześnie. A może to wiele zwierząt, spłoszonych hukiem bomb i żarem pożaru? Kopyta depczą fragmenty ludzkich ciał, a pysk otwiera się w prawdziwie ludzkim grymasie, który przeszywa serce każdego, który patrzy na tę straszną scenę.

Warto pójść do Reiny Sofii choćby tylko dla tego arcydzieła.

Oprócz obrazów i rzeźb warto docenić także budynek, który je mieści. Muzeum składa się z dwóch części – XVIII-wiecznej i zupełnie nowej projektu Jeana Nouvela. Ten drugi to awangardowe przetworzenie starego – masywny gmach z dziedzińcem, lecz w zupełnie nowej formie o wielkim, dynamicznym dachu.

Jedna odpowiedź

  1. Faktycznie bardzo bogate muzeum. Z jednej strony uświadamia jak wielką część ikonicznej nowoczesności stworzyli Hiszpanie (Picasso, Miro, Dali…) z drugiej: jak bardzo nowoczesność w Hiszpanii jest polityczna. Na mnie największe wrażenie zrobiła makieta pawilonu Hiszpanii na wystawie światowej w okresie wojny domowej w latach 30-tych XX wieku, gdzie Hiszpania miała 2 pawilony: Modernistyczny vs NeoKlasyczno-ArtDeco-Monumentalny (albo GenerałoFranco-Realistyczny :-)). I ten modernistyczny pawilon republiki demokratczno-lewicowej jest zupełnie utopijny, najerzony wielkimi dziełami awangardy (fantastyczna fontanna z rtęcią Caldera). Na wystawie wyrażnie widać, że dla Hiszpanów modernizm oznacza wolność i demokrację. A to wszystko w muzeum Królowej Zofii – czyli imienia i pod patronatem monarchii, która wszystkie te systemy jakoś tam sobie w starych koronkach przetrwała…