Szukaj
Close this search box.

W życiu prawie każdego architekta przychodzi moment, w którym uświadamia sobie, że nie będzie już Zahą Hadid ani Renzo Piano (prawie każdego, bo w życiu Zahy i Renzo ten moment nie nastąpił).

Nie każdy będzie miał możliwość być głównym projektantem wieżowca w Nowym Jorku albo modernizacji Luwru. Nie każdy zaprojektuje budynek, który będzie reprezentował nasze czasy w podręcznikach historii architektury przyszłych pokoleń ani nawet nie będzie reklamował Johnniego Walkera w międzynarodowej kampanii. Po prostu świat potrzebuje niewielu starchitektów.

MAXXI w Rzymie, proj. Zaha Hadid
MAXXI w Rzymie, proj. Zaha Hadid

Ale medialna dominacja wielkich nazwisk wcale nie oznacza, że mniej znani architekci nie projektują. Wręcz przeciwnie. Przytłaczająca większość biur architektonicznych w Polsce to wcale nie wieloosobowe firmy skupione wokół gwiazdora-mistrza, ale jedno-, dwu-, trzyosobowe działalności. To w nich powstaje najwięcej projektów, to tak naprawdę one urządzają Polskę i świat.

Moim zdaniem o tym, czy jakieś miasto jest piękne i chce się do niego wracać wcale nie decydują pojedyncze budynki-ikony, ale właśnie architektoniczne tło, na którym one mogą błyszczeć. Bo kultura architektoniczna danego miejsca czy kraju wyraża się nie w ilości ekspresyjnych, powykrzywianych muzeów czy żaglastych wieżowców, ale w jakości budynków, które nie zdobią okładek dizajnerskich magazynów.

Wieżowce w Nowym Jorku

To stonowane architektoniczne tło pozwala na projektowanie wyrazistych budynków-symboli. Przecież gdyby wszyscy projektowali jak Zaha Hadid, Daniel Libeskind czy Frank Gehry i każdy budynek miał połamane płaszczyzny, krzywe ściany i przeczącą prawom fizyki bryłę to świat byłby nie do zniesienia. Takie budynki mogą powstawać i cieszyć oczy właśnie dlatego, że cała reszta jest spokojna i cicha.

El Palau de Les Arts Reina Sofia, Walencja, proj. Santiago Calatrava

Dlatego projektowanie niedużych, „zwykłych” budynków bez nadziei na nagrodę Pritzkera, Miesa van der Rohe czy Honorową Nagrodę SARP to także wielka odpowiedzialność. One także muszą być porządne, by całe nasze otoczenie było porządne. Muszą budować ład przestrzenny przez dodawanie do niego pomalutku swoich małych cegiełek.

Nie każdy budynek musi przecież rzucać na kolana swoją formą, ale warto aby współtworzył otoczenie, w którym będzie się chciało przebywać.

Jedna odpowiedź

  1. Niestety bywa że pomniejsi architekci też chcą stworzyć coś ekstrawaganckiego (zwłaszcza wtedy gdy klient też chce) i wtedy wychodzą potworki, które rzucają na kolana ze śmiechu.