Szukaj
Close this search box.

Komu coś takiego się nie przytrafiło? Pracujemy, pracujemy, komputer działa coraz wolniej, wykonuje nasze polecenia z coraz większą opieszałością i nagle – zamiera. Naciskamy nerwowo mniej lub bardziej przypadkowe kombinacje klawiszy, podnosimy głos, oczekując jakichś ludzkich odruchów od obrażonej na nas maszyny. Wszystko na nic, zostaje tylko „opcja nuklearna” – w starszych komputerach był nawet taki mały guziczek: reset.

Nowy początek. Komputer zostaje ten sam, jednak po resecie wraca do niezawieszonego stanu i możemy kontynuować pracę (jeśli byliśmy tak zapobiegliwi, żeby zapisywać wyniki pracy na bieżąco) albo zacząć od nowa, pamiętając, co mogło spowodować wysypanie się systemu poprzednim razem.

W dziejach miast także następują różne okresy – raz miasto działa, rozwija się, buduje kolejne dzielnice, innym razem opuszcza niegdyś tętniące życiem obszary, ich zaniedbane zabudowania powoli popadają w ruinę.

Także w dziejach miast czasem potrzebny jest reset. Nowy początek. Czasem jest to decyzja polityczna, czasem biznesowa, by w zaniedbany obszar tchnąć nowe życie. Wykorzystać jego istniejące możliwości i zacząć przekształcać tak, aby mógł służyć obecnemu pokoleniu.

W naszych czasach taka kolej losów zwykle dotyczy obszarów poprzemysłowych. W XIX wieku przez Europę przetoczyła się rewolucja, która całkowicie zmieniła sposób życia wszystkich mieszkańców kontynentu. Niezależnie od tego, czy ktoś był rolnikiem w Anglii, czy rzemieślnikiem na Kielecczyźnie, rewolucja przemysłowa wywróciła do góry nogami stary porządek, przynosząc maszynę parową, masową produkcję, koleje żelazne. Kontynent się kurczył i żył w coraz większym tempie.

Dla miast rewolucja przemysłowa oznaczała nagłe rozlewanie się na przedmieścia. Dziewiętnastowieczne miasta rosły jak plama oleju na patelni. Rewolucja zjadała przedmieścia i wznosiła ogromne fabryki. Wieża kościelna została w krajobrazie zastąpiona przez komin. Transport wodny również podlegał zmianom. Dzięki maszynie parowej był szybszy, bardziej wydajny i pewniejszy. Miasto portowe średniowiecza i nowożytności musiało więc ustąpić nowoczesnym portom, zorganizowanym jak zakłady przemysłowe – z wielkimi magazynami i wyspecjalizowanymi zabudowaniami, które powierzchnią przewyższały niejedno słynne miasto.

Jednak koniec rewolucji przemysłowej nie oznaczał końca przemian w gospodarce i urbanistyce. XX wiek przyniósł dalsze zmiany w produkcji, przenoszenie uciążliwych zakładów nie poza miasto, ale poza kraj czy kontynent. Wielkie miasta Europy pozostały z wielkimi budynkami przemysłowymi, ale bez wielkiego przemysłu. Postindustrialne obszary, które kiedyś były lokomotywą ciągnącą Europę ku przyszłości, powoli zaczynały być balastem, czy wręcz kotwicą, uniemożliwiającą rozwój.

King’s Cross Central w Londynie, w głębi widoczne konstrukcje zbiorników gazu, w które wbudowywane są nowe budynki.

Dzisiaj chyba najciekawsze projekty urbanistyczne, jakie możemy oglądać dotyczą właśnie nie budowy nowych miast, czy rozbudowy o nowe dzielnice, ale właśnie ponownego włączania postindustrialnych „brownfields” do tkanki miejskiej. Pola zrzutu węgla przy King’s Cross w Londynie dzisiaj są siedzibą Google. Java-eiland w Amsterdamie to jedno najlepszych holenderskich osiedli mieszkaniowych. Zaniedbany port w Genui zmienia się z ośrodka przemysłowego w prężne centrum usług i nową atrakcję turystyczną.

King’s Cross w Londynie – w tle budynek spichlerza, który był “zbożowym dworcem kolejowym”

Najbardziej widowiskowo wygląda chyba zestawienie „przed i po” resecie szanghajskiej dzielnicy Pudong. Kiedyś znajdowały się na niej podpupadające stocznie i inne zakłady przemysłowe, zapuszczone magazyny. U progu rządów Denga Xiaopinga widok z położonej na drugim brzegu rzeki promenady Bund mógł być raczej przygnębiający. Dzisiaj trudno w to uwierzyć. Pudong to symbol nowoczesnych, dynamicznych Chin. Wśród wznoszących się tam wieżowców niczym chiński smok wystrzeliwuje w niebo Shanghai Tower – jej wężowate cielsko ma 632 metry wysokości.

Hasłem tegorocznego Westivalu będzie RESET, czyli moment, w którym zaczynamy od nowa, korzystając z zastanych możliwości. Pretekstem do westivalowego resetu będzie rozstrzygnięcie konkursu na zagospodarowanie Łasztowni. Będziemy resetowali przestrzenie, budynki i idee, poddając je krytycznemu recyklingowi.

Hammarby w Sztokholmie po “resecie” – poprzemysłowe i pomagazynowe nieużytki zastąpiło osiedle z własną przystanią

Jak sprawić, by nowe otwarcie Łasztowni przyniosło Szczecinowi rozwój? Czego potrzeba, by poprzemysłowe „brownfields” zamienić w tętniącą życiem dzielnicę przy samym historycznym centrum miasta? Jakie wnioski płyną z doświadczeń londyńskiego Kings Cross Central, amsterdamskich Borneo i Javy, lyońskiego Confluence, genueńskiego Porto Antico, szanghajskiego Pudong? Które z tamtejszych rozwiązań sprawdzą się w Szczecinie?

Przekonamy się już niedługo w czasie Westivalu.

Kliknij obrazek, aby przejść do wydarzenia na FB

Natalia Szcześniak i Radosław Gajda, kuratorzy Westivalu 2017