Szukaj
Close this search box.

Zmieścić całe bogactwo śląskiej architektury w 35-minutowym filmie to oczywiście rzecz niemożliwa, więc coś trzeba było wybrać. Poniżej kilka obiektów, które rozważałem jako bohaterów najnowszego odcinka AIAGI, ale z różnych względów nie weszły do filmu. Warto je poznać i oczywiście zobaczyć na własne oczy.

Kaplica św. Jadwigi w Trzebnicy

DSC01908

Być może pierwszy w pełni gotycki budynek na ziemiach polskich. Niewielkie wnętrze, ale harmonijne i o znakomitych proporcjach. Na białym tynku wyraźnie zaznaczone są żebra sklepienia krzyżowo-żebrowego (przęsła są prostokątne, a więc klasyczno-gotyckie). Płynnie przechodzą one w służki – czyli małe niby-kolumienki, które prowadzą nasz wzrok ku górze i odzwierciedlają drogę sił ze sklepienia do fundamentów. Dzięki tej szkieletowej konstrukcji można było zrezygnować z części ściany na rzecz wielkich okien, które sprawiają, że wnętrze jest bardzo jasne. Skarpy, czyli inaczej przypory nadają rytm elewacji i zapewniają stabilność konstrukcji.

DSC01859

Taki niewielki, a bardzo dopracowany budynek czasem bywa kojarzony z architektoniczną szkatułką – opakowaniem na bardzo cenny skarb. I właśnie tak jest w Trzebnicy. Tym skarbem, chronionym przez gotyckie arcydzieło są relikwie św. Jadwigi Śląskiej.

DSC01885
W dobie baroku powstało wspaniałe wyposażenie kaplicy – grobowiec świętej i ołtarze. Główne prace rzeźbiarskie wykonał Franz Joseph Mangoldt – arcymistrz śląskiego późnego baroku.

Zespół klasztorny w Legnickim Polu

DSC02073

A skoro mówimy o baroku to wybór jest naprawdę wielki. I klasa artystyczna i różnorodność śląskiej architektury barokowej nie mają sobie równych w całej Polsce. Innym „totalnym” dziełem barokowym, które brałem pod uwagę w kontekście filmu był zespół klasztorny w Legnickim Polu.

Jest to budynek o mniejszej skali niż Krzeszów, ale za to i klasztor, i kościół tworzą jedną, spójną i zwartą strukturę architektoniczną. Projektant tego założenia to Kilian Ignaz Dientzenhofer – syn Christopha, z którym zbudował jeden z najważniejszych zabytków czeskiego baroku – kościół św. Mikulasza na Malej Stranie w Pradze. Elewacja klasztoru jest lekko wysunięta do przodu, zaś kościół pozostaje nieco w głębi. Dzięki temu tworzy się przed nim niewielki placyk, a klasztorne skrzydła zdają się otulać wchodzących do środka ludzi.

DSC02050

A w środku – cuda! Nie ma właściwie prostych ścian, wszystko oparte jest kompozycyjnie na trzech zazębiających się elipsach, z których największa tworzy wnętrze nawy. Na sklepieniu nad nią znajduje się iluzoryczny fresk wykonany przez jednego z największych bawarskich mistrzów tej sztuki – Cosmasa Damiana Asama.

Budynek spółki Junkernstrasse-baugesellschaft m.b.H.

DSC01946

W Wrocławiu modernizmu jest co nie miara, są też największe nazwiska. Należy do nich bez wątpienia Hans Poelzig. Według jego projektu w latach 1911-13 wzniesiono budynek biurowo-handlowy przy Junkernstrasse (na studiach na Uniwersytecie nie wolno było mówić „budynek przy ulicy Ofiar Oświęcimskich). Jest on żelbetowy. Był to wtedy nowy materiał. Hans Poelzig chciał zatem stworzyć nowy język architektoniczny, który byłby dostosowany do jego cech – wspaniałej wytrzymałości zarówna na ściskanie jak i rozciąganie oraz możliwości prawie dowolnego kształtowania.

I tak powstał ten gmach. Faktycznie trudno porównać go z secesyjnymi czy historystycznymi rówieśnikami. To nie tylko nowy materiał, ale także zupełnie nowa architektura, która stara się ten materiał ujarzmić i wydobyć drzemiącą w nim siłę. Detale są uproszczone. Poziome podziały podkreślają linie żelbetowych stropów, a pionowe – układ ram konstrukcyjnych. Wszystko jest na swoim miejscu, logiczne i racjonalne. Właśnie tutaj rodził się modernizm.

DSC01949

Innym arcyciekawym dziełem wrocławskiego modernizmu, tym razem spod znaku ekspresyjnej architektury lat trzydziestych jest dom towarowy Petersdorff, o którym pisałem już kiedyś w poście (link).

A które obiekty znalazły się w epickiej podróży przez osiem stuleci dolnośląskiej historii? Zobacz w naszym najdłuższym i najlepszym filmie poniżej. A jeśli chcesz zajrzeć za kulisy AIAGI lub wybrać się na wycieczkę śladami architektury, jak my to koniecznie zobacz wpis na blogu Natalii goodidea.life (link).

 

5 odpowiedzi

  1. Dobrze byłoby załączyć zewnętrzny widok kościoła w Trzebnicy. Mnie baroki odrzuca, więc ołtarz zupełnie mi się nie podoba, ale przypory, pinakle czy maswerki (widać je na ujęciach z wewnątrz świątyni) chętnie bym zobaczył.

    1. Załączam zdjęcie wschodniej części kościoła w Trzebnicy. Tutaj także jest bardzo ciekawie, bo z tego jednego widoku można wywnioskować wiele rzeczy. Po prawej widoczna jest romańska absyda kościoła. Gzyms przebiegający w połowie jej wysokości, sięgająca tylko tego gzymsu dekoracja oraz dwa poziomy okien wskazują, że była ona podwyższona, a pierwotnie sięgała tylko do wysokości tego gzymsu. Jednak jeszcze ciekawsza historia wiąże się ze stojącą po lewej, w głębi, gotycką kaplicą św. Jadwigi Śląskiej. Na prawo od przypory widać w murze ozdobione architektonicznie wnęki. Ślepe, a zatem nie były to okna. Czym zatem mogły być? Najprawdopodobniej miało to być sakrarium – czyli nisza w bocznej ścianie prezbiterium używana dawniej w czasie mszy przez księży. Dlaczego zatem jest na zewnątrz? Odpowiedź może być tylko jedna. W czasie budowy kaplicy zakładano, że także zamknięcie nawy głównej kościoła zostanie przebudowane w stylu gotyckim i znacznie wydłużone. Dzięki temu zbudowane już wnęki znajdą się we wnętrzu tak powiększonego kościoła. Jednak ta rozbudowa nie nastąpiła.

  2. Hmm… jeśli chodzi o kościół z Pragi, to jest to po prostu kościół św. Mikołaja. Sv. Mikuláš, to po prostu św. Mikołaj, a nie Mikulasz 😉

    1. Z niektórymi kościołami, czy szerzej budynkami w dziejach sztuki jest tak, że ich nazwa w oryginalnym języku przechodzi do polskiej historiografii i używana jest wymiennie z tłumaczeniem i dokładnym określeniem miejsca. Przecież jeśli powiem “katedra Notre-Dame”, to pierwsze skojarzenie jest z katedrą paryską pw. Najświętszej Maryi Panny. “San Pietro” rzucone w tekście prawie zawsze znaczy Papieską Bazylikę św. Piotra na Watykanie, a nazwy “Santa Maria del Fiore” chyba nigdy nie widziałem przetłumaczonej na “Katedra Najświętszej Maryi Panny od Kwiatu”. Podobnie jest z tym halowo-emporowym kościołem z praskiej Malej Strany. Zawsze na historii sztuki spotykałem się z określeniem “św. Mikulasz”, co ze względu na doniosłość historyczno-sztuczną tego kościoła jednoznacznie oznaczało właśnie ten konkretny kościół i to przecież jeden z dwóch kościołów pw. św. Mikołaja w Pradze.